Breaking Bad wraca, data 17 lipca to bez wątpienia bardzo ważna sprawa dla wielu fanów przygód postaci kreowanych przez Bryana Cranstona i Aarona Paula. Ich relacje niegdyś opisałem bliżej pod tym linkiem, lecz teraz czas na coś świeżego i nowego. A mianowicie wywiad. Genialny Bryan Cranston udzielił odpowiedzi na postawione pytania przez serwis AolTV.com - rozmowa dosyć treściwa, także zapraszam do lektury.
AolTV | Hej Bryan. Więc, obejrzałem kilka pierwszych epizodów nowej serii i...
Bryan Cranston | Nie wyciągnęliśmy nikogo z opresji, nieprawdaż?
Nie, w zupełności. Do tego stopnia, że słowo "Karma" mogłoby być podtytułem serialu.
Taaa. To znaczy, to jest właśnie to. Jest tak, jak obiecaliśmy, od samego początku, że ta produkcja będzie...zobaczycie zmianę. Tak jak w pilocie kiedy Walt mówi, "Czym jest chemia? Właściwie jest to studiowanie materii. Jest to tak naprawdę zmianą. Jest to studiowanie zmian." I to, co widzimy, to przemiany bohaterów, przemiany fabuły. Po prostu sobie przechodzi i sprawia, że widz się wciąga. Nie możesz być obojętnym widzem naszej produkcji. Musisz być naprawdę wciągnięty. I mogę sobie tylko wyobrazić, jak ktoś, kto nigdy nie widział Breaking Bad, zobaczy pierwszy epizod czwartej serii i mówi, "Co do diabła? Coo? O mój Boże, dlaczego? Co on wyprawia, i dlaczego?!"
Lecz tym, którzy byli z nami od samego początku, obiecaliśmy nie to, że będą kontynuować wspieranie i lubienie Waltera, a uczciwość wobec nich. To właśnie się przydarzyło temu człowiekowi i takie podjął decyzje, z powodu takich, a nie innych, warunków jego życia. Zamierzamy zbadać nie tylko fizyczne niebezpieczeństwa, ale także emocjonalne. Został uwiedziony. Po raz pierwszy w jego życiu czuje się łakomy i chciwy oraz jego ego zostanie wystawione na próbę, i nie jest to za ładne.
W tym momencie, dla Waltera, tu chodzi bardziej o chciwość pieniądza czy o to, że w końcu czuje się, jakby miał kontrolę?
Myślę, że to co się stało, to fakt, że on o tym nie wie. Uważam, że został uwiedziony i nie widział, że to nadciąga. W sensie..to był prosty plan. Jest facetem średniego wieku, który ma depresję z powodu niewykorzystanych okazji w swoim życiu. Musiał mieć kilka prac, aby zająć się swoją rodziną, ponieważ ma syna, który wymaga szczególnej opieki. Odkrywa, że ma nieuleczalnego raka płuc i nie chce umierać w ten sposób. Nie chce zostawić swojej choroby jako spuścizny i zmuszać żony do opróżnienia jego basenu, i wtedy i tak zostawia ją bez grosza. Także prosty plan to, po raz pierwszy w moim życiu, podjęcie ryzyka. Będę samolubny i dorobię się dzięki temu, co znam. A znam się na chemii. Tak więc nawet to jest poszlakowe. Zawszę mówię, że gdyby był [Walter] matematykiem, prawdopodobnie wpadłby na system liczenia kart. I ten prosty plan po prostu wybucha i jest poza kontrolą. To jak wielki pożar, który rozpoczął jakiś gość poprzez zapalenie zapałki i nagle nie może tego kontrolować.
Myślisz, ze ludzie w tym momencie wciąż wczuwają się w położenie Waltera? Staje się to coraz cięższe, z powodu niektórych jego decyzji. Lecz ten dobry facet wciąż w nim jest, wciąż bardzo troszczy się o swoją rodzinę.
Staję się to cięższe. I uważam, że właśnie w taki sposób staram się to zagrać, i rozmawiałem z Vincem [Gilligan, twórca Breaking Bad], aby właśnie tak to grać, lecz wątpię w to, że takie postaci są tak wewnętrznie sprzeczne. Myślę, że prawdopodobnie było coś, na co wrażliwy był A.Hitler. Nie uważam...Po prostu wierzę, że nikt nie jest jednowymiarowy. "Nienawidzę, i będę zabijał, tak więc to jest to, czym jestem". Lecz, no wiesz, może on kochał szczeniaczki. Nie mam pojęcia.
Ale wygląda mi na to, że natura ludzka wymaga więcej wymiarowości od tego. I zdecydowanie w naszej historii, myślę, że dla Walta nie jest wewnętrznie sprzeczne bycie zdolnym do zabicia kogoś, jeśli jego zdaniem była to koniecznością, a potem bycie czułym i wrażliwym dla swojej rodziny.
On także wciąż wydaje się mieć jakieś ojcowskie uczucia wobec Jesse'iego, prawda?
Tak, ma. I myślę, że jest to wbrew jego własnym przekonaniom. Uważam, że to go zaskoczyło, kiedy po raz pierwszy to poczuł kilka sezonów temu. Ale Walt czuję się w ten sam sposób, w jaki czują się widzowie. Widzisz tego dzieciaka, któremu w zupełności nie powinieneś współczuć. Wyleciał z liceum, jest dilerem, narkomanem, gościem, który szuka tylko i wyłącznie skrótów. Nie jest za bystry. I my powinniśmy lubić tego gościa? A jednak lubimy! I myślę, że Walt czuje to samo. On współczuje mu prawie, że z żalem.
W nowym sezonie Skyler przyjmuje na siebie całą sytuację z Waltem i to, jak zarabia dużo więcej pieniędzy. Czy to wywołuje w niej trochę łakomstwa pieniędzy dla siebie, czy jest to po prostu próba wyciągnięcia najlepszego ze złej sytuacji?
Myślę, ze tak jest. Kiedy odkryła, co robiłem, była to beznadziejna sytuacja. Miała wybór. Albo wydać mnie na policję..i, no wiesz, ona jest wciąż matką. Co by to zrobiło mojemu synowi i córce? Musielibyśmy się przenieść. Więc ona musiała naprawdę to przemyśleć. I to prawda, Walt umrze za jakiś rok, czy dwa, a my będziemy potrzebować więcej pieniędzy. Może nie jest to takie złe, prawda? A wszystko, co ona musi zrobić, to patrzeć w drugą stronę i zaakceptować to, i będzie miała więcej pieniędzy dla swojej rodziny do końca życia. A ta pokusa tam jest.
Czy to oznacza, że pojednanie Walta i Skyler jest teraz możliwe?
Myślę, że Walt czuje i ma nadzieję, że tak może być. Zdecydowanie jest większa szansa, kiedy ona zacznie akceptować to, co robię. I wygląda, że tak zaczyna się dziać. Więc teraz sobie myślę, "Hmm...tego się nie spodziewałem". Lecz teraz nie może mnie winić. Za te wszystkie miesiące, kiedy byłem skryty i kłamliwy, a ona łapała mnie i musiałem jej mówić jakieś bzdury, teraz ona wie. I teraz, kiedy wie i wchodzi na pokład..jeśli jest na pokładzie..to tak jak z ciążą: jak jesteś w ciąży, to jesteś w ciąży. Nie możesz być tylko trochę w ciąży. Jak coś zacząłeś, musisz to skończyć. Tak więc owszem, jest taka możliwość. Staramy się rozgryźć, "Co my robimy? Czy będziemy o tym otwarcie rozmawiać?" I ona okazuje się być tą mądrą osobą, z którą można dyskutować. Ponieważ ma więcej orientacji w biznesie niż Walt.
Jak wysoka będzie stawka dla Walta i Jessiego oraz rodziny Walta w czwartym sezonie?
Jak dużo możesz znieść?
Tak, to jest pytanie...[Śmieje się]
Mogę ci powiedzieć, że nie będzie łatwiej. Wszystkie składniki się kumulują. To jest między Waltem a Gusem. Staje się szachowym spotkaniem na wysokim poziomie. I Hank będzie zamieszany. Skyler będzie zamieszana i Jesse..to tak, jak wszystko staje się ciaśniejsze i ciaśniejsze, a my przekraczamy coraz więcej barier. To jest podstawa, którą ustaliliśmy, jeśli cofniesz się w czasie i posłuchasz, co Vince Gilligan mówił o tym, że zmieni Walta z Mr. Chips w Scarface'a. To jest obietnica, a kolejna to fakt, że Walter ma nieuleczalnego raka. Więc jego zegar tyka. Musi to teraz zrobić. Nie ma czasu, żeby czekać. Będziemy się tego trzymać. Dla mnie nie chodzi tu o próbę zmuszenia widzów do dalszego lubienia Waltera. Nie. Tego już nie ma. Jedyną rzeczą, na której jesteśmy głęboko skupieni to opowiedzenie jego historii szczerze. Tak, żeby była realna i wiarygodna, jak duża się staje i jak niewiarygodnie złożona się okazuje.
Mogę uczciwie powiedzieć, Waltowi się nie polepsza. Trafia w różne miejsca. Są momenty odpoczynku. I wtedy po prostu..wtedy jest, jakby znów był w pogoni.
To przywodzi na myśl coś, o co zawsze chciałem Cię zapytać. Napięcie w fabule jest świetne, i dla oglądaczy, jest bardzo fajnie mieć te okazjonalne momenty czarnego humoru. Czy one są dobre także dla Ciebie, i reszty obsady? Czy są mile widzianą ulgą, kiedy wyskakują w czasie czytania scenariusza?
Tak jest. Myślę, że w każdym dobrym pisaniu, nieważne w jakim medium się znajdujesz - w gazecie, każdym rodzaju dziennikarstwa, czy teatru, nieważne - każdy dobry dramat ma dawkę 'braku powagi'. Dobrą dawkę. A każda dobra komedia ma dawkę szczerości i dramatu. Ponieważ to są te momenty, dzięki którym wciągasz się w te postaci. Cały czas prosisz i oferujesz widzom, żeby wczuli się w postaci, i doświadczenie będzie dzięki temu bogatsze. Ta droga [z serialem/produkcją] będzie dla Ciebie istotniejsza.
Z trzema wygranymi nagrodami Emmy za Breaking Bad, i całym sukcesem, jaki miałeś przed z "Malcolm in the Middle, twoja kariera telewizyjna jest ewidentnie kwitnąca, a twój filmowy kalendarz jest także napakowany. Czy to prawda, że kręcisz "Rock of Ages" i remake "Total Recall" w tym samym czasie?
Tak!
Czy fajnie jest być w stanie trochę to zmienić, w szczególności, że grasz tak niewiarygodnie intensywną postać w TV?
Dla mnie, to jest wszystko. To jest wszystko. Kiedy po 7 latach robienia "Malcolm in the Middle", zagrałem w teatrze, i miałem rok, podczas którego trochę reżyserowałem i rozglądałem się za czymś, i wtedy zaczęło się Breaking Bad. Mieć zmianę o 180 stopni w stylu i nastoju, i postaci - to było wybawienie. Bo jak wiele okazji dostaje aktor? Jeśli masz wiele sukcesów i jedno show? Mój Boże, to tak jakbyś trafił na loterii. Mieć dwa, to jest wręcz niedorzeczne! A potem być w stanie poszerzyć się na coś więcej i kreować inne postaci w filmach i, miejmy nadzieję, na scenach wkrótce także? Nie wiem. Nie wiem co się ze mną dzieje. Wszystko, co mogę powiedzieć, to że jeśli wierzysz w poprzednie życie, to nade mną musieli się znęcać.[Śmieje się]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz